środa, 29 stycznia 2014

Czarny kot, biały kot

Kot, kot.... to chyba nie do końca tak. No jasne przeca nie o kota a o konia mi idzie. A ściśle rzecz biorąc o jednorożca, a to już chyba pod kolejny gatunek podpada.

Jednorożec jednakże czystej rasy to chyba nie jest... jakaś to mieszanka z pegazem zapewne.

Niechaj znawcy księstwa Equestria może się  wypowiedzą.  Ja tam nie bardzo wiem, ale wiem kto u mnie zamieszkał.

Princess Celestia nawiedziła moje skromne progi.

Wyłaniała się po kolei jak Afrodyta z morskiej piany.

Najpierw kopytki... choć my kopytki nie psiedajemy...
Nie wiem jak wam, ale mi słowo najpierw kojarzy się z dzieciństwem i podwórkiem. Nie pytajcie dlaczego.


Z boku oko na mnie łypało


Już prawie ... już tuż, tuż..


I wreszcie wylazła... tfu, wyłoniła się, bo przecież istotocie rodu szlachetnego wyłazić nie lza.





A tam na nią już czekała jej siostra Luna by powitać ja w moich progach.


A teraz się grzecznie bawią w mojej garderobie.

A ja idę coś dla odmiany podziergać.

Tych którzy nie oglądali jeszcze serdecznie polecam film Emira Kusturicy "Czarny kot, biały kot" ... kto wie, może dziś wieczorem uda mi się coś pooglądać i może właśnie będzie to nie wiem po raz który właśnie ten film.

Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i dziękuję za odwiedziny.

Szwaczka




4 komentarze:

  1. Wow cudny a raczej cudna,jakbym byla kilkuletnia dziewczynka porwalabym odrazu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie to trochę nie z tego świata :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że moje dzieci to chłopaki to też jestem w temacie Equestrii :)
    Śliczna księżniczka wylazła:) - podziwiam zwłaszcza oko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż przyleciałam zobaczyć Twoje kucyki, Celestie prześliczną stworzyłaś, w każdym szczególe dopracowaną, brawo :)

    OdpowiedzUsuń