Kot, kot.... to chyba nie do końca tak. No jasne przeca nie o kota a o konia mi idzie. A ściśle rzecz biorąc o jednorożca, a to już chyba pod kolejny gatunek podpada.
Jednorożec jednakże czystej rasy to chyba nie jest... jakaś to mieszanka z pegazem zapewne.
Niechaj znawcy księstwa Equestria może się wypowiedzą. Ja tam nie bardzo wiem, ale wiem kto u mnie zamieszkał.
Princess Celestia nawiedziła moje skromne progi.
Wyłaniała się po kolei jak Afrodyta z morskiej piany.
Najpierw kopytki... choć my kopytki nie psiedajemy...
Nie wiem jak wam, ale mi słowo najpierw kojarzy się z dzieciństwem i podwórkiem. Nie pytajcie dlaczego.
Z boku oko na mnie łypało
Już prawie ... już tuż, tuż..
I wreszcie wylazła... tfu, wyłoniła się, bo przecież istotocie rodu szlachetnego wyłazić nie lza.
A tam na nią już czekała jej siostra Luna by powitać ja w moich progach.
A teraz się grzecznie bawią w mojej garderobie.
A ja idę coś dla odmiany podziergać.
Tych którzy nie oglądali jeszcze serdecznie polecam film Emira Kusturicy "Czarny kot, biały kot" ... kto wie, może dziś wieczorem uda mi się coś pooglądać i może właśnie będzie to nie wiem po raz który właśnie ten film.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i dziękuję za odwiedziny.
Szwaczka
środa, 29 stycznia 2014
Czarny kot, biały kot
Etykiety:
Handmade,
Horse,
konik,
Little Pony,
maskotka,
My Little Pony,
Pferd,
Princess Celestia,
princess Luna,
sewing,
szycie,
szyte zabawki,
toy,
toys
piątek, 24 stycznia 2014
Nie ma słonka? Jest słonko!
Słonko może niezupełnie, ale jest torba z żółtościami, I na sam jej widok robi mi się cieplej.
Podoba mi się bardzo.
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię duże torby, a ta jest dość duża. I wydaje mi się praktyczna.
Najprawdopodobniej będę szyła jeszcze jedną taką. Oczywiście w innych kolorach.
Wymiary
szerokość: 36,5cm
wysokość: 41cm
głębokość: 8cm
wysokość uszu: 15,5cm
regulowany pasek na ramię: 72-128cm
wewnątrz
podwójna kieszonka otwarta z wąska kieszonką na długopis
kieszonka na zamek
smycz z odpinanym niewielkim etui zapinanym na zamek na klucze lub inny ważny drobiazg
Oczywiście zapinana na zamek
Idę teraz was odwiedzić wirtualnie i... uciekam kroić kolejne szmatki na łatki.
pozdrawiam ciepło w zimowy dzionek
Szwaczka
Podoba mi się bardzo.
Nie wiem jak Wy, ale ja lubię duże torby, a ta jest dość duża. I wydaje mi się praktyczna.
Najprawdopodobniej będę szyła jeszcze jedną taką. Oczywiście w innych kolorach.
Wymiary
szerokość: 36,5cm
wysokość: 41cm
głębokość: 8cm
wysokość uszu: 15,5cm
regulowany pasek na ramię: 72-128cm
wewnątrz
podwójna kieszonka otwarta z wąska kieszonką na długopis
kieszonka na zamek
smycz z odpinanym niewielkim etui zapinanym na zamek na klucze lub inny ważny drobiazg
Oczywiście zapinana na zamek
Idę teraz was odwiedzić wirtualnie i... uciekam kroić kolejne szmatki na łatki.
pozdrawiam ciepło w zimowy dzionek
Szwaczka
czwartek, 23 stycznia 2014
Witajcie w naszej bajce....
A właściwie to niekoniecznie o bajkę mi chodzi...
Witajcie w kolejnym roku.
Podglądam was regularnie, ale jakoś czasu na pisanie nie umiałam znaleźć. Coś nie po drodze mi było do klawiatury.
Wiecie ja nieco dziwaczka jestem i .... jak jest nagonka na składanie noworocznych życzeń to się jeżę jak jeż pigmejski co najmniej. Ale tak całkiem bez nagonki ( bo już szczęśliwie minęła) to na nadchodzące dni i miesiące życzę wam słonka co oczy blaskiem raduje, ciepła niekoniecznie w stopniach mierzonego, zdrowia wam i waszym rodzinom takiego żebyście zapomnieli jak wasz lekarz wygląda, radości z dnia codziennego i spełnienia tego lub tych skrytych marzeń o których nikomu mówić nie umiecie lub choć przybliżenia się do ich spełnienia. No i koloru, koloru na co dzień i w każdej sytuacji.
Ponieważ grudzień zdominowały mi Szczerbatki to i pokazywać nie było co. Właściwie to pokarzę wam nowego szczerbatego, ale że nie różni się specjalnie poza wymiarami od innych to nie spieszyłam się z pokazywaniem :)
Święta były leniwe, po świętach też się leniwiłam nieco maszyny wyjmować mi się nie chciało.więc uszyłam sobie coś innego.
Pełne niedoskonałości, ale jak na moje niewielkie doświadczenie z tą techniką to jest w miarę ok.
Na pewno będę ćwiczyła jeszcze rękę w tej technice.
Ale po tylu dniach leniuchowania to już za maszyną tęskniłam... oj teskniłam.
Ale przed szyciem było cięcie i rżnięcie.
I powstała taka narzuta dla pewnego młodzieńca.
Miała być na tyle ponadczasowa żeby zaraz się nie znudziła i za rok nie wydawała się już brzydka i dziecinna.
I chyba jest.
Tu wybaczcie zdjęcia, ale pogoda nie sprzyja plenerom a moja ciemna sypialnia nie sprzyja zdjęciom.
Aha.... to moja pierwsza w życiu tego typu praca no i jak na mnie jest duża.
Oto i ona. ( Olu jeśli zaglądasz to poduszeczka już jest)
Tak wyglądały 3 pierwsze pasy, robione jeszcze kiedy słońce świeciło a mróz nie ścinał wszystkiego co ściąć mógł.
Tak wygląda całość.
To tyle na dzisiaj.
Zimno nieco. Temperatura nieco na minusie.... ale i tak nie mam co marudzić bo te nędzne -3 to pikuś w porównaniu do innych rejonów Polski.
Idę się rozgrzewać herbatką i szyć... A potem będę dziergać ... a potem farbować, i znów szyć, i dziergać.... Może pośpię w międzyczasie tak zwanym.
Pozdrawiam serdecznie w mroźny wieczór
Szwaczka
Witajcie w kolejnym roku.
Podglądam was regularnie, ale jakoś czasu na pisanie nie umiałam znaleźć. Coś nie po drodze mi było do klawiatury.
Wiecie ja nieco dziwaczka jestem i .... jak jest nagonka na składanie noworocznych życzeń to się jeżę jak jeż pigmejski co najmniej. Ale tak całkiem bez nagonki ( bo już szczęśliwie minęła) to na nadchodzące dni i miesiące życzę wam słonka co oczy blaskiem raduje, ciepła niekoniecznie w stopniach mierzonego, zdrowia wam i waszym rodzinom takiego żebyście zapomnieli jak wasz lekarz wygląda, radości z dnia codziennego i spełnienia tego lub tych skrytych marzeń o których nikomu mówić nie umiecie lub choć przybliżenia się do ich spełnienia. No i koloru, koloru na co dzień i w każdej sytuacji.
Ponieważ grudzień zdominowały mi Szczerbatki to i pokazywać nie było co. Właściwie to pokarzę wam nowego szczerbatego, ale że nie różni się specjalnie poza wymiarami od innych to nie spieszyłam się z pokazywaniem :)
Święta były leniwe, po świętach też się leniwiłam nieco maszyny wyjmować mi się nie chciało.więc uszyłam sobie coś innego.
Pełne niedoskonałości, ale jak na moje niewielkie doświadczenie z tą techniką to jest w miarę ok.
Na pewno będę ćwiczyła jeszcze rękę w tej technice.
Ale po tylu dniach leniuchowania to już za maszyną tęskniłam... oj teskniłam.
Ale przed szyciem było cięcie i rżnięcie.
I powstała taka narzuta dla pewnego młodzieńca.
Miała być na tyle ponadczasowa żeby zaraz się nie znudziła i za rok nie wydawała się już brzydka i dziecinna.
I chyba jest.
Tu wybaczcie zdjęcia, ale pogoda nie sprzyja plenerom a moja ciemna sypialnia nie sprzyja zdjęciom.
Aha.... to moja pierwsza w życiu tego typu praca no i jak na mnie jest duża.
Oto i ona. ( Olu jeśli zaglądasz to poduszeczka już jest)
Tak wyglądały 3 pierwsze pasy, robione jeszcze kiedy słońce świeciło a mróz nie ścinał wszystkiego co ściąć mógł.
Tak wygląda całość.
To tyle na dzisiaj.
Zimno nieco. Temperatura nieco na minusie.... ale i tak nie mam co marudzić bo te nędzne -3 to pikuś w porównaniu do innych rejonów Polski.
Idę się rozgrzewać herbatką i szyć... A potem będę dziergać ... a potem farbować, i znów szyć, i dziergać.... Może pośpię w międzyczasie tak zwanym.
Pozdrawiam serdecznie w mroźny wieczór
Szwaczka
Subskrybuj:
Posty (Atom)