wtorek, 26 listopada 2013

Wyszczerbiło mi móks

- Córciu nie móks tylko mózg....
-Ale mamo czy psy mają móks?

No i jak maja czy nie mają? Bo ja po dzisiejszym szyciu już nie jestem pewna gdzie jest mój i czy ja go jeszcze mam.
Przez najbliższe pół roku co najmniej nie szyję takich maleństw.
A jakich?
A no takich co mają jakieś 14cm.

Ten jest dla pewnej pięciolatki. Na nieszczęście córka stwierdziła, że ona też chce takiego i będzie się nim opiekować.
Mam cichutką nadzieję, że niedługo zapomni że chciała takiego.

A oto on.
Sprawca odmóżdżenia

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

darmowy hosting obrazków

A teraz uciekam. Bo ja tu pisze a w kuchni Niemcy mi się zbroją. Czytaj: Córka w garach za bardzo buszuje.

Pozdrawiam ciepło
Szwaczka

poniedziałek, 25 listopada 2013

Muzykanci z Bremy... no prawie.

Dziś bez zbędnych słów. Uciekam szyć i na córkę spoglądać. Bo cosik dzisiaj bardziej aktywna. Albo ja bardziej zmęczona:)
Oto moi muzykanci z Bremy. Czyż nie uzasadnione skojarzenie?



A tu ci trochę bardziej prawdziwi



Zdjęcie znalazłam w zasobach Googla i pochodzi ze strony Wikipedii.
Zapraszam tam tych, którzy nie do końca wiedzą kto zacz ci muzykanci.

Pozdrawiam serdecznie i idę kończyć kolejnego... muzykanta.

Szwaczka




czwartek, 14 listopada 2013

Zachód słóńca nad jeziorem

Witajcie dzisiaj w tym słonecznym choć zimnym dniu po bardzo długiej przerwie. Przerwę planowałam na czerwiec i lipiec... no może jeszcze sierpień, ale nie do listopada.
Tym samym dziękuję bardzo tym wszystkim, którzy mimo mojego milczenia i tak do mnie zaglądali. W tym tygodniu zaczęłam już szyć jak na człowieka szyjącego (żyjącego) przystało, ale w najbliższym czasie będę chciała pokazać wam to co podczas tej przerwy powstało.
Nie ma tego wiele ale tak całkiem bezczynna nie byłam.

Ilość mnóstwa słoików w naszej spiżarni mówi, że nie próżnowałam, ale nie będę tu pisała o słoikach.

Wymęczyłam teraz prototyp pewnej wyczekiwanej torby, ale o tym potem. Natomiast kilka dni temu popełniłam po raz pierwszy filcowe dzieło. No może nie pierwsze, ale wcześniejsze moje filcowe działanie (jedno)  było niesamodzielne i mierne. Potem było dłuuuugo, długo nic. Tylko czesanka smętnie na półce leżała.

Ale w tamtym tygodniu M zagroził niemal rozwodem jak w końcu nie złożę stołu w kuchni ( bo tu mam największy stół a rozłożony powoduje, że robi się nieco ciasnawo). Tym samym doszłam do wniosku, że to ostatni dzwonek dla mnie żeby sobie w spokoju poukładać czesankę i nie nabawić się garba lub bólu kolan od klęczenia na podłodze.

Tym samym powstał mój szalik.
Nie jest idealny, ale wiem gdzie popełniłam błędy.
Na pewno nie jest ostatnią moją pracą bo spodobało mi się wielce i postaram się następnym razem mniej błędów popełnić.
Czytałam w sieci o ciężkiej pracy nad filcowaniem... i spodziewałam się na prawdę wielkich trudów, ale nie było tak źle. Jeśli ktoś się boi i waha to mogę tylko powiedzieć... wsadźcie wahania tam gdzie już wyleźć nie będą mogły. I do dzieła.

Mój ma wymiary 175 x 34

I mimo wad jest dla mnie piękny.

 darmowy hosting obrazków

 darmowy hosting obrazków

 darmowy hosting obrazków

 darmowy hosting obrazków

I co? Może być?


Napiszę coś jeszcze ... Jeszcze się z tym na blogach nie spotkałam, ale może ja nieobyta jestem. Pewnie tak jest. Ale zapytam Was. Nosiłam się z zamiarem Candy. Już od dawna. Bo jakaś taka nieaktywna w tym wymiarze jestem. Ale... zanim je ogłoszę( jeszcze nie powiem dokładnie kiedy :)) to chciałabym żebyście napisały/ napisali co chciałybyście/ chcielibyście w tym Candy zobaczyć. (Chyba najłatwiej będzie w komentarzu, ale jak ktoś woli inaczej to też ma taką możliwość.)
Powiedzmy, że chcę zbadać gusta i oczekiwania moich odwiedzających.

Wiem dziwadło ze mnie ... ale ja lubię dostawaćdobre prezenty, takie, które mnie zadowalają i tak samo chciałabym zaoferować Wam coś mam nadzieję atrakcyjnego.

A teraz już muszę uciekać. Znajomi czekają.
Pewnie jutro tu wrócę. Bo się już stęskniłam za pisaniem. I za zaglądającymi również.

Szwaczka