wtorek, 6 lutego 2018

Wełenka, kopytki a w głowie tylko zbytki.

Powoli, powoli pomiędzy piątkiem a niedzielą powstała pewna mała owieczka. 
Mięciutka jak wata cukrowa i jak ona słodka. Całkiem sympatyczna z niej dziewczynka. Będzie cieszyła pewną damę.

Iwonko... twoja całkiem prywatna osobista owieczka.

Troszkę nieśmiała

A kuku .. Owieczko.... 


No pokaż się. Nie daj się prosić.
O tak! właśnie tak. 
I oto Owieczka.





Tak, tak Owieczka tak na prawdę wcale nie jest wstydliwa, ale że panienka z niej pełną... Hmmm... Chyba nie wypada powiedzieć o panience "Pełną Gębą"? O tak, wiem ! Panienka z niej stuprocentowa, to i kokieterii ociupinka jej nie zaszkodzi.
Pozdrawiam serdecznie razem z Owieczką.
Szwaczka



Teraz na warsztat wkracza spory królonek, który mam nadzieję będzie cieszył pewnego małego chłopca.

niedziela, 4 lutego 2018

♥♥♥ Amor z piekarnika


Walentynki tuż tuż.
Nigdy nie miało to dla mnie większego znaczenia ale...
Może pomysł się komuś przyda. Nie wiem jak wy ale często mam problem jaki komuś sprawić prezent. Tak, żeby obdarowany był choć trochę zadowolony.
Pomysł pochodzi z książki kucharskiej dla dzieci. Książka o Cecylce Knedelek i jej gąsce Walerii. Wypróbowałyśmy go z Córką Starszejszą na/dla Babci zamiast kwiatów. Nasze są niesłodkie ale jako że ciasto drożdżowe niezwykle łaskawe jest można użyć wszystkiego od nutteli po super ostrą paprykę.
Więc … Amory łyżki w dłoń, michy na blat... Post niekoniecznie szmaciano-nitkowy, ale na pewno robótkowy :) I pychuśny.



 
Pozdrawiam ciepło
Szwaczka

czwartek, 1 lutego 2018

Drugie życie Anny i Elzy

Pewnie bardziej tajemniczo by było gdybym napisała „Sekretne życie...” albo nieco jeszcze bardziej skandalicznie „Podwójne życie..” ale jakoś tak...
Tak czy inaczej, córka, która fanką „Krainy Ludu” raczej nie jest dostała od mojej siostry bluzkę z powyższym wizerunkiem. Bluzki za długo nie nosiła ale obie moje dziewczyny były i nadal są zachwycone mogąc miziać cekiny i zmieniać Annę na Elzę i odwrotnie. Zwłaszcza Córka Młodsiejsza ma z tego całkiem niezłą frajdę. Nie wiem jak to jest w waszych domach, ale u mnie jak tylko mogę, a stan ubrań na to pozwala, to idą one w świat do znajomych, którzy mają mniejsze dzieci. Ale z tą bluzką Starsiejsza rozstać się nie chciała. Ale, żeby fajnie się miziało coś tę bluzkę musi wypełniać. A nijak się nie da już wcisnąć w bluzkę. No to co zrobiła Matka Kreatywna? Ano chwyciła za nożyczki, nóż krążkowy, kilka szmatek wyciągnęła, 2 godzinki na cięcie i szycie i … Tadam... jest poszeweczka. Poduszeczka jest z radością miziana i używana.



Coś mi się wydaje, że nie ostatnia to taka poszeweczka w naszym domu. Co prawda bluzeczek z cekinami do miziania już nie mamy, ale coś się jeszcze znajdzie.