I wczoraj jedziemy do domu... i ja rzucam hasło o tym czy Buka jest zła czy niekoniecznie. (Moja rodzina wie dobrze co ja aktualnie mam na warsztacie wiec nie musiałam robić wprowadzenia.) I wspominam o tym jednym jedynym komentarzu i odzywa się Mój Mąż i zaczyna opowiadać że...
Buka wcale nie jest zła.
Była symbolem zimy.
Że tam jest taka scena kiedy Buka dotyka wiewiórkę i wiewiórka pada... A wiosna się budzi i pamięta tylko, że dotknęła ją Buka i wszystko jest ok.
Że Buka chodziła i siadała na ogniska i one gasły... a Ona tylko chciała się ogrzać....
I to wszystko powiedział MM. Mężczyzna, który dużo czyta, ale jak kończy książkę i pytam o czym było niemal zawsze odpowiada: nie wiem.
A tu taka wypowiedź. :)
Teraz po latach małżeństwa wiem, że mówienie nie wiem jest tylko zdaniem ... nie pytaj mnie tak od razu. Jeszcze sobie nie poukładałem wszystkiego i nie do końca wiem jaki mam wydać osąd. Czy warto czy nie warto czytać. Bo w sumie moje pytanie o treść w zasadzie znaczy: Czy warto to przeczytać?
I tak widać, że Buka to na tyle ważna postać by pozostać w głowach na wiele lat.
Jak po weekendzie uda mi się udać do miasta bez córki to ... zapiszę się do biblioteki i poszukam Muminków żeby nadrobić braki. A może i córcia się zainteresuje?
Napisałam się jak nigdy.
A teraz przedstawiam Bukę.
Wędrującą przez moje podwórko w nocnej zamieci śnieżnej.



Czy Buki można nie kochać?

Buka ma 40cm i jest uszyta w specjalny sposób. Ponieważ mała to być Buka do zadań specjalnych, a nie chciałam zeby Buka schła niemiłosiernie długo, bo postury słusznej jest. Uszyłam więc ją jak poduszeczkę z podszewką.
Teraz szybciutko można Bukę odświeżyć a i zamek jest schowany pod falbanką Buki i nie ma ryzyka ze zamek będzie uwierał czy też drapał bawięce sie dziecko.
a href="http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=882327d2339b7df6" target="_blank">

Nie wiem jak Wy, ale ja już ją lubię.
Pozdrawiam wiosennie
mimo tony śniegu, która nas wczoraj zasypała.
Szwaczka