Pewna przemiła i baaardzo cierpliwa osóbka zapytała mnie czy uszyłabym takowych...
Ze wstydem przyznam, że nie wiedziałam kto to zacz... ale od czego Google mój przyjaciel.
Podumałam i stwierdziłam, że raz kozie śmierć... koza to ja tak dla wyjaśnienia.
Nocna Furia jakoś wyszła to i Einsteini wyjdą...
Przyznam, że szło mi opornie.
Lubię sama nadawać styl moim lalom... a to sweterek w paski a to czapa na bakier...
Tu swoboda się skończyła zanim się zaczęła.
Ale ufff... są, i jutro rano lecą by zdążyć na Dzień Dziecka z radością.
Muszę powiedzieć, że mój M., który teraz sporo pracuje nawet nie widział jak je szyłam i kiedy zobaczył zdjęcia myślał, że to nie moje. Udał się do mojego kącika/pracowni i... stwierdził, że wyglądają lepiej jak na zdjęciach...
Eh ... durna baba ze mnie bo miast cieszyć się z komplementu pomyślałam, że fotograf ze mnie jak z koziej tylnej cześci trąba... ale jak tu robić super sesję skoro z braku czasu takowa odbywała się ukradkiem na placu zabaw kiedy córa zajęła się chwilkę sama sobą...
Ale jak zobaczycie na zdjęciach ukradek szybko się skończył i córa wkroczyła do akcji... należało lale czym prędzej ratować...
Lukas
Anna
Quincy
June
i razem
a teraz o końcu sesji i lalczynych opałach... historyjka z dwuobrazkowa
Mam nadzieję, że nie pomyliłam imion bohaterów... jeszcze nie dorosłyśmy z córą do tej bajki.. choć coś mi mówi, że w polskiej wersji bohaterowie mają nieco bardziej przyjazne imiona.
pozdrawiam
Szwaczka z Portugalii
ale super lale :D
OdpowiedzUsuńmozna takie zamowic?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że można. Wystarczy do mnie napisać maila.
OdpowiedzUsuń