Kot, kot.... to chyba nie do końca tak. No jasne przeca nie o kota a o konia mi idzie. A ściśle rzecz biorąc o jednorożca, a to już chyba pod kolejny gatunek podpada.
Jednorożec jednakże czystej rasy to chyba nie jest... jakaś to mieszanka z pegazem zapewne.
Niechaj znawcy księstwa Equestria może się wypowiedzą. Ja tam nie bardzo wiem, ale wiem kto u mnie zamieszkał.
Princess Celestia nawiedziła moje skromne progi.
Wyłaniała się po kolei jak Afrodyta z morskiej piany.
Najpierw kopytki... choć my kopytki nie psiedajemy...
Nie wiem jak wam, ale mi słowo najpierw kojarzy się z dzieciństwem i podwórkiem. Nie pytajcie dlaczego.
Z boku oko na mnie łypało
Już prawie ... już tuż, tuż..
I wreszcie wylazła... tfu, wyłoniła się, bo przecież istotocie rodu szlachetnego wyłazić nie lza.
A tam na nią już czekała jej siostra Luna by powitać ja w moich progach.
A teraz się grzecznie bawią w mojej garderobie.
A ja idę coś dla odmiany podziergać.
Tych którzy nie oglądali jeszcze serdecznie polecam film Emira Kusturicy "Czarny kot, biały kot" ... kto wie, może dziś wieczorem uda mi się coś pooglądać i może właśnie będzie to nie wiem po raz który właśnie ten film.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich odwiedzających i dziękuję za odwiedziny.
Szwaczka
Wow cudny a raczej cudna,jakbym byla kilkuletnia dziewczynka porwalabym odrazu ;)
OdpowiedzUsuńTakie to trochę nie z tego świata :)
OdpowiedzUsuńMimo, że moje dzieci to chłopaki to też jestem w temacie Equestrii :)
OdpowiedzUsuńŚliczna księżniczka wylazła:) - podziwiam zwłaszcza oko!
Aż przyleciałam zobaczyć Twoje kucyki, Celestie prześliczną stworzyłaś, w każdym szczególe dopracowaną, brawo :)
OdpowiedzUsuń