Tak sobie ostatnio rozmyślałam o mojej przyjaciółce, której kilka dni temu urodziła się cudna córeczka i wspominałam czasy kiedy byłyśmy jeszcze mocno nieletnie i opalałyśmy się w sadzie należącym do jej rodziny.... sad był cudny... wiśniowy... A ja uwielbiam ciężkie, czarne soczyste wiśnie prosto z drzewa...
I tak sobie wspominając, niepomna poparzeń słonecznych jakimi nas pokarało właśnie po tym wspaniałym soczystym opalaniu ładowałam dobre emocje by je w torebkę przelać...
do dzisiaj słyszę w uszach zdanie Agi
-Fuj, jak ty to możesz jeść....
A ja co pół godzinki wstawałam i pędzlowałam kolejne drzewko z najczarniejszych owocków jakie tylko były w zasięgu moich rąk...
Wiśnie nadal są najważniejszym owocem na który czekam... a zaraz po nich śliwki renklody...
eh rozmarzyłam się....
tak więc przedstawiam
Wiśniowe drzewko
Wiśniowe drzewko dorobiło się młodszej i znacznie mniejszej siostry...
Wiśniowy Krzaczek...
powstał dla mojej koleżanki, na życzenie miał być nie większy niż format A5...
zdjęcia wyszły mi... poniżej krytyki ale nie ma szans na zrobienie innych...
I dla porównania obie torby razem
Pozdrawiam serdecznie...
już niedługo wiśnie będą dostatecznie czarne...
Szwaczka z Portugalii
poniedziałek, 27 czerwca 2011
piątek, 17 czerwca 2011
Kot da Vinci :)
Obiecana wczoraj torba...
Kot da Vinci w szarościach
Wymiary zbliżone do "Niezapominajek" i "Ogników"
Różnicą jest tylko mała kosmetyczka w środku.
Nie mam dzisiaj ani grama weny ... więc tylko fotki i uciekam
Pozdrawiam
Szwaczka z Portugalii
Kot da Vinci w szarościach
Wymiary zbliżone do "Niezapominajek" i "Ogników"
Różnicą jest tylko mała kosmetyczka w środku.
Nie mam dzisiaj ani grama weny ... więc tylko fotki i uciekam
Pozdrawiam
Szwaczka z Portugalii
czwartek, 16 czerwca 2011
Kwieciście i pakownie
Przedstawiam torbę, która szyła się straaasznie długo.
Jeszcze nigdy nie szyłam torby ponad tydzień a ta miała długą drogę.
Przeszkody piętrzyły się jedna za drugą.
Uczulenie córki nie dało mi szyć przez tydzień z okładem...
siedziałam obok niej i pilnowałam, żeby się nie zadrapała na śmierć.
Ale uczulenie już znika więc szybciutko mam zamiar nadrobić zaległości.
Torba wymiary ma takie jak jej poprzedniczki, ale ma miejsce na dwa bidoniki, lub inne pojemniczki z piciem.
I ma mini kieszoneczkę na smyczce na telefon.
Aha jeszcze ma zewnętrzną dużą kieszeń na tylnej ścianie.
Torba oczywiście ma dwie kieszenie wewnątrz ale na zdjęciach widać tylko tę na zamek, ale taka zwykła otwarta też jest. :)
A oto i ona
Kwiatowa łąka
Oczywiście jest to torba z serii toreb dla chustomam z dolną kieszenią. :)
Jutro może uda mi się pokazać kolejną torbę.
Mam szczerą nadzieję. Leży właśnie obok mnie i wymaga około godziny pracy, może mniej... ale dzisiaj już się nie udało. Eh... szkoda...
Pozdrawiam serdecznie
Szwaczka z Portugalii
Jeszcze nigdy nie szyłam torby ponad tydzień a ta miała długą drogę.
Przeszkody piętrzyły się jedna za drugą.
Uczulenie córki nie dało mi szyć przez tydzień z okładem...
siedziałam obok niej i pilnowałam, żeby się nie zadrapała na śmierć.
Ale uczulenie już znika więc szybciutko mam zamiar nadrobić zaległości.
Torba wymiary ma takie jak jej poprzedniczki, ale ma miejsce na dwa bidoniki, lub inne pojemniczki z piciem.
I ma mini kieszoneczkę na smyczce na telefon.
Aha jeszcze ma zewnętrzną dużą kieszeń na tylnej ścianie.
Torba oczywiście ma dwie kieszenie wewnątrz ale na zdjęciach widać tylko tę na zamek, ale taka zwykła otwarta też jest. :)
A oto i ona
Kwiatowa łąka
Oczywiście jest to torba z serii toreb dla chustomam z dolną kieszenią. :)
Jutro może uda mi się pokazać kolejną torbę.
Mam szczerą nadzieję. Leży właśnie obok mnie i wymaga około godziny pracy, może mniej... ale dzisiaj już się nie udało. Eh... szkoda...
Pozdrawiam serdecznie
Szwaczka z Portugalii
Subskrybuj:
Posty (Atom)